UWAGA! Może zawierać śladowe ilości wulgaryzmów i nieśladowe ilości wątków erotycznych!

piątek, 16 stycznia 2015

Rozdział 3 - "Peszysz mnie!"

Obudziły mnie promienie marcowego słońca. W krótkiej koszulce nocnej zeszłam do kuchni, aby przygotować śniadanie dla reszty rodziny. Na lodówce wisiało, przypięte magnesem, zdjęcie. Widniała na nim nasza trójka, a zostało ono zrobione po kolacji z okazji pierwszej rocznicy związku mojego taty i Jessi.
Miałam wtedy 16 lat i nie mogłam przyzwyczaić się do sytuacji, że mój tata z kimś się spotyka. Duży wpływ na mój stosunek do panny Jones miała dość niemiła sytuacja, która wydarzyła się 3 lata wcześniej. Mianowicie – moja szanowna matka Kristina z dnia na dzień zostawiła rodzinę dla pewnego bogatego austriackiego polityka. Od tej pory, co jakiś czas, można przeczytać o niej na jakimś plotkarskim portalu.
Ze wspomnień z dzieciństwa wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Myślałam, że to może ktoś ze znajomych taty, albo siostra Jessiki. Niestety, myliłam się. Przede mną stał niewysoki (o ile ktoś, kto jest o ponad pół głowy wyższy może być niewysoki) mężczyzna i bezczelnie mierzył mnie wzrokiem.
- No, no. – uśmiechnął się i wziął mnie za rękę. – Niezły widok.
- Przestań! – wyrwałam dłoń cofając się. – Czego chcesz?
- Marcel! – usłyszałam zza siebie głos Jessi. – Witaj skarbie!
- Cześć ciociu! – chłopak wyminął mnie i cmoknął policzek Jones. – Co słychać?
- Poznaj Niki, córkę mojego ukochanego.
- Cześć Niki.
- Chodźcie do kuchni, zrobię herbatę. – zaproponowała kobieta, a ja pomknęłam do pokoju Tepesa.
Chłopak miał właśnie wychodzić, kiedy na niego wpadłam. Opowiedziałam mu sytuację sprzed paru minut. Jurij pocałował mnie.
- Skarbie, ja muszę wracać do domu.
- Co? Co się stało?
- Babcia trafiła do szpitala. Muszę…
- Jedź. Do zobaczenia, skarbie.
Po raz ostatni mocno się pocałowaliśmy i odprowadziłam chłopaka do drzwi.
- Jurij nie przyjdzie na śniadanie? – spytał tata, gdy weszłam do kuchni.
- Musiał wracać do Słowenii. Jego babcia jest w szpitalu.
- To przykre. -  wtrącił się chłopak, gapiąc się na moje nogi.
- Przestaniesz się w końcu gapić?
- Marcel, zachowuj się. Nie pesz Nicoli. – Jessica podała mi kubek z herbatą.     
- Ja przecież jej nie peszę…
- Peszysz mnie!
- Dzieciaki. – mój tata chyba stwierdził, że pora na zażegnanie konfliktu. – Spokój. Mam świetny pomysł.

O nie… Jak tata ma pomysł, to znaczy, że źle się cała ta akcja skończy.

-----------------------------
Jaki pomysł ma tata Nicoli? 
I jak Marcel wpłynie na dalsze losy Nicoli?
Macie jakieś swoje typy?

Na następny rozdział zapraszam - jak zwykle - za tydzień,
czyli 23 stycznia!

Pozdrawiam serdecznie :)

JESZCZE NIE MIAŁEŚ/MIAŁAŚ OKAZJI KORZYSTANIA Z DISQUS? CHCIAŁ(A)BYŚ SKOMENTOWAĆ POSTA? PRZECZYTAJ: WAŻNE INFORMACJE DOT. KOMENTOWANIA.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz