Obudziły
mnie promienie marcowego słońca. W krótkiej koszulce nocnej zeszłam do kuchni,
aby przygotować śniadanie dla reszty rodziny. Na lodówce wisiało, przypięte
magnesem, zdjęcie. Widniała na nim nasza trójka, a zostało ono zrobione po
kolacji z okazji pierwszej rocznicy związku mojego taty i Jessi.
Miałam
wtedy 16 lat i nie mogłam przyzwyczaić się do sytuacji, że mój tata z kimś się
spotyka. Duży wpływ na mój stosunek do panny Jones miała dość niemiła sytuacja,
która wydarzyła się 3 lata wcześniej. Mianowicie – moja szanowna matka Kristina
z dnia na dzień zostawiła rodzinę dla pewnego bogatego austriackiego polityka.
Od tej pory, co jakiś czas, można przeczytać o niej na jakimś plotkarskim
portalu.
Ze
wspomnień z dzieciństwa wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Myślałam, że to może ktoś
ze znajomych taty, albo siostra Jessiki. Niestety, myliłam się. Przede mną stał
niewysoki (o ile ktoś, kto jest o ponad pół głowy wyższy może być niewysoki)
mężczyzna i bezczelnie mierzył mnie wzrokiem.
-
No, no. – uśmiechnął się i wziął mnie za rękę. – Niezły widok.
-
Przestań! – wyrwałam dłoń cofając się. – Czego chcesz?
-
Marcel! – usłyszałam zza siebie głos Jessi. – Witaj skarbie!
-
Cześć ciociu! – chłopak wyminął mnie i cmoknął policzek Jones. – Co słychać?
-
Poznaj Niki, córkę mojego ukochanego.
-
Cześć Niki.
-
Chodźcie do kuchni, zrobię herbatę. – zaproponowała kobieta, a ja pomknęłam do
pokoju Tepesa.
Chłopak
miał właśnie wychodzić, kiedy na niego wpadłam. Opowiedziałam mu sytuację
sprzed paru minut. Jurij pocałował mnie.
-
Skarbie, ja muszę wracać do domu.
-
Co? Co się stało?
-
Babcia trafiła do szpitala. Muszę…
-
Jedź. Do zobaczenia, skarbie.
Po
raz ostatni mocno się pocałowaliśmy i odprowadziłam chłopaka do drzwi.
-
Jurij nie przyjdzie na śniadanie? – spytał tata, gdy weszłam do kuchni.
-
Musiał wracać do Słowenii. Jego babcia jest w szpitalu.
-
To przykre. - wtrącił się chłopak,
gapiąc się na moje nogi.
-
Przestaniesz się w końcu gapić?
- Marcel, zachowuj się. Nie pesz Nicoli. – Jessica
podała mi kubek z herbatą.
-
Ja przecież jej nie peszę…
-
Peszysz mnie!
-
Dzieciaki. – mój tata chyba stwierdził, że pora na zażegnanie konfliktu. –
Spokój. Mam świetny pomysł.
O
nie… Jak tata ma pomysł, to znaczy, że źle się cała ta akcja skończy.
-----------------------------
Jaki pomysł ma tata Nicoli?
I jak Marcel wpłynie na dalsze losy Nicoli?
Macie jakieś swoje typy?
Na następny rozdział zapraszam - jak zwykle - za tydzień,
czyli 23 stycznia!
Pozdrawiam serdecznie :)
JESZCZE NIE MIAŁEŚ/MIAŁAŚ OKAZJI KORZYSTANIA Z DISQUS? CHCIAŁ(A)BYŚ SKOMENTOWAĆ POSTA? PRZECZYTAJ: WAŻNE INFORMACJE DOT. KOMENTOWANIA.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz