„A
dzisiejsze drużynowe zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich wygrywa
drużyna SŁOOOWEEENIII!!” – rozległ się, ze stojących niedaleko ode mnie
głośników, głos szczęśliwego, słoweńskiego komentatora. Kibice na trybunach byli
w euforii. Po raz trzeci w tym sezonie, tutejsza ekipa stanie na pierwszym
stopniu podium.
Popatrzyłam
w stronę gniazda trenerskiego. Goran Janus nie ukrywał zadowolenia z poczynań
swoich podopiecznych oraz radości z ich zwycięstwa w dzisiejszym konkursie.
Przeniosłam wzrok na mojego tatę. Chyba poczuł, że na niego patrzę, bo obrócił
głowę w stronę trybuny, na której byłam i bezradnie wzruszył ramionami.
-
Kochanie, wygraliśmy! – z zamyślenia wyrwał mnie ucieszony głos i mocny uścisk
mojego chłopaka, reprezentanta Słowenii w skokach narciarskich, Jurija Tepesa.
-
Bardzo się cieszę. – uśmiechnęłam się i musnęłam wargami usta skoczka.
-
Przyjdę do Ciebie po dekoracji, zgoda? – pogłaskał mnie po policzku.
-
W porządku. – klepnęłam go w ramię. – Idź szybciutko, bo się spóźnisz.
Posłusznie
wypełnił moją prośbę i poszedł do szczęśliwych kolegów z reprezentacji. Ja
natomiast ruszyłam na poszukiwania taty, który za chwilę miał przyjść do mnie,
na dół. Zobaczyłam go rozmawiającego ze swoimi podopiecznymi. Podeszłam do nich
i zawisłam na ramieniu stojącego najbliżej Neumayera.
-
Nie załamujcie się, chłopcy. Następnym razem będzie lepiej. – powiedziałam,
klepiąc Freitaga po czapce. – Co prawda, w tym sezonie więcej drużynówek nie
ma, ale przecież następny sezon stoi przed Wami otworem.
-
Łatwo Ci mówić, bo Twój chłoptaś wygrał. – niezadowolony Freund pokazał ręką na
chłopaków wchodzących na najwyższy stopień podium.
-
Jesteś zazdrosny? – podeszłam do Niemca i popatrzyłam mu w oczy. – Gdybyś
lepiej skakał, to uplasowalibyście się wyżej!
-
Gdyby tatuś Twojego chłoptasia nie pomagał „swoim”, to na pewno by nie wygrali!
-
Nie obrażaj Jurija, bo może to się dla Ciebie źle skończyć!
-
Bo co mi zrobisz?!
-
Dzieciaki, spokój. – mój ojciec stwierdził, że to jest ten moment, w którym
należy nas rozdzielić, bo ktoś mógłby zrobić sobie lub drugiemu krzywdę. –
Dzisiejszy konkurs był bardzo sprawiedliwy, a Słoweńcy byli w niesamowitej
dyspozycji.
-
Ale Ty zawsze będziesz brał jej stronę, bo to Twoja córeczka!
-
Owszem, to moja córka. Ale obrażanie kogokolwiek jest bardzo niesportowym
zachowaniem, więc nawet, jeżeli Nicola zaczęłaby spotykać się z kimś innym, to
także kolegów i organizatorów obrażać Wam NIE WOLNO. Zrozumiano?!
-
Tak jest, trenerze. – Freund spuścił niezadowolony głowę i poszedł w stronę
domków, w których skoczkowie mieli swój sprzęt.
-
Serio, chłopaki, nie przejmujcie się. Mogło być lepiej. Nie było. Trudno. Jutro
konkurs indywidualny, tam pokażecie, co potraficie, tak?
-
Tak jest, córko trenera! – odpowiedzieli razem skoczkowie, co wywołało mój i
taty śmiech.
-
Cześć kochanie. – poczułam na policzku ciepły pocałunek, a na brzuchu silne
ręce mojego chłopaka.
-
Jeszcze raz, gratuluję.
-
Gratulacje, Jurij. Wasza drużyna była dziś niepokonana. – mój ojciec podał rękę
Tepesowi.
-
Dołączamy się do gratulacji! – dodali Niemcy chórkiem i uściskali słoweńskiego
skoczka.
-
Trenerze, ja mam to samo pytanie, co zawsze. Mogę zabrać Pana córkę do siebie
na parę dni?
-
Nie zgadzam się. – tata przybrał surowy wyraz twarzy i popatrzył na nas. – W
tym roku, to my zabieramy Cię do Austrii, zgoda?
-
Z największą przyjemnością. Dziękuję.
-
Nie ma za co. – ojciec puścił do mnie oczko, a ja odetchnęłam z ulgą. – To my
idziemy do hotelu. Trzymaj się, córcia.
-
Paaa! – pomachałam w stronę niemieckiej drużyny, po czym mocno przytuliłam się
do Słoweńca.
-
Kocham Cię, skarbie. – wyszeptał mi do ucha. – I marzę o Tobie, wiesz?
-
Wytrzymaj do jutra. – powiedziałam i delikatnie pocałowałam go w usta.
-
Chodźmy już do hotelu. – wziął mnie za rękę i razem ruszyliśmy w stronę
tymczasowego miejsca zamieszkania.
Hotel
był położony parędziesiąt metrów od Letalnicy. Zbudowany w starym stylu miał
swój urok i zawsze lubiłam w nim nocować, podczas wizyt w Planicy. To było
pierwsze miejsce, w które zabrał mnie ojciec na zawody Pucharu Świata. A
byłam wtedy mała – miałam może pięć lat. Jednak do tej pory jest to dla mnie
miejsce magiczne. To tutaj – trzy lata temu – przeżyłam swój pierwszy raz.
Z Jurijem, oczywiście. Co roku udawało nam się to powtarzać w Planicy,
ale wszystko wskazuje na to, że w tym roku będzie inaczej. Będziemy razem
z drużyną niemiecką wracać do Monachium, a potem w drodze do Austrii
podrzucimy Andiego Wellingera do domu.
---------------------------
Tym razem bez prologu, zaczynamy od razu!
Bardzo się cieszę, że mogę Was powitać w Nowym Roku.
I to z czymś całkowicie nowym! :)
Mam nadzieję, że się spodoba!
Od razu informuję, że kolejnej części możecie spodziewać się:
9 stycznia!
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
P.S. Planowałam nie pisać już na żywych osobach...
Ale wiecie, po tylu latach nie jest łatwo przestać...
JESZCZE NIE MIAŁEŚ/MIAŁAŚ OKAZJI KORZYSTANIA Z DISQUS? CHCIAŁ(A)BYŚ SKOMENTOWAĆ POSTA? PRZECZYTAJ: WAŻNE INFORMACJE DOT. KOMENTOWANIA.
P.S. Jestem do niczego. Podczas kombinowania przy szablonie usunęłam niechcąco komentarze użytkowników IK01 i Moni usia. Bardzo za to przepraszam! (z dn. 05.01.2015 r.)
P.S. Planowałam nie pisać już na żywych osobach...
Ale wiecie, po tylu latach nie jest łatwo przestać...
JESZCZE NIE MIAŁEŚ/MIAŁAŚ OKAZJI KORZYSTANIA Z DISQUS? CHCIAŁ(A)BYŚ SKOMENTOWAĆ POSTA? PRZECZYTAJ: WAŻNE INFORMACJE DOT. KOMENTOWANIA.
P.S. Jestem do niczego. Podczas kombinowania przy szablonie usunęłam niechcąco komentarze użytkowników IK01 i Moni usia. Bardzo za to przepraszam! (z dn. 05.01.2015 r.)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz