UWAGA! Może zawierać śladowe ilości wulgaryzmów i nieśladowe ilości wątków erotycznych!

czwartek, 1 stycznia 2015

Rozdział 1 - "Kochanie, wygraliśmy!"

„A dzisiejsze drużynowe zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich wygrywa drużyna SŁOOOWEEENIII!!” – rozległ się, ze stojących niedaleko ode mnie głośników, głos szczęśliwego, słoweńskiego komentatora. Kibice na trybunach byli w euforii. Po raz trzeci w tym sezonie, tutejsza ekipa stanie na pierwszym stopniu podium.
Popatrzyłam w stronę gniazda trenerskiego. Goran Janus nie ukrywał zadowolenia z poczynań swoich podopiecznych oraz radości z ich zwycięstwa w dzisiejszym konkursie. Przeniosłam wzrok na mojego tatę. Chyba poczuł, że na niego patrzę, bo obrócił głowę w stronę trybuny, na której byłam i bezradnie wzruszył ramionami.
- Kochanie, wygraliśmy! – z zamyślenia wyrwał mnie ucieszony głos i mocny uścisk mojego chłopaka, reprezentanta Słowenii w skokach narciarskich, Jurija Tepesa.
- Bardzo się cieszę. – uśmiechnęłam się i musnęłam wargami usta skoczka.
- Przyjdę do Ciebie po dekoracji, zgoda? – pogłaskał mnie po policzku.
- W porządku. – klepnęłam go w ramię. – Idź szybciutko, bo się spóźnisz.
Posłusznie wypełnił moją prośbę i poszedł do szczęśliwych kolegów z reprezentacji. Ja natomiast ruszyłam na poszukiwania taty, który za chwilę miał przyjść do mnie, na dół. Zobaczyłam go rozmawiającego ze swoimi podopiecznymi. Podeszłam do nich i zawisłam na ramieniu stojącego najbliżej Neumayera.
- Nie załamujcie się, chłopcy. Następnym razem będzie lepiej. – powiedziałam, klepiąc Freitaga po czapce. – Co prawda, w tym sezonie więcej drużynówek nie ma, ale przecież następny sezon stoi przed Wami otworem.
- Łatwo Ci mówić, bo Twój chłoptaś wygrał. – niezadowolony Freund pokazał ręką na chłopaków wchodzących na najwyższy stopień podium.
- Jesteś zazdrosny? – podeszłam do Niemca i popatrzyłam mu w oczy. – Gdybyś lepiej skakał, to uplasowalibyście się wyżej!
- Gdyby tatuś Twojego chłoptasia nie pomagał „swoim”, to na pewno by nie wygrali!
- Nie obrażaj Jurija, bo może to się dla Ciebie źle skończyć!
- Bo co mi zrobisz?!
- Dzieciaki, spokój. – mój ojciec stwierdził, że to jest ten moment, w którym należy nas rozdzielić, bo ktoś mógłby zrobić sobie lub drugiemu krzywdę. – Dzisiejszy konkurs był bardzo sprawiedliwy, a Słoweńcy byli w niesamowitej dyspozycji.
- Ale Ty zawsze będziesz brał jej stronę, bo to Twoja córeczka!
- Owszem, to moja córka. Ale obrażanie kogokolwiek jest bardzo niesportowym zachowaniem, więc nawet, jeżeli Nicola zaczęłaby spotykać się z kimś innym, to także kolegów i organizatorów obrażać Wam NIE WOLNO. Zrozumiano?!
- Tak jest, trenerze. – Freund spuścił niezadowolony głowę i poszedł w stronę domków, w których skoczkowie mieli swój sprzęt.
- Serio, chłopaki, nie przejmujcie się. Mogło być lepiej. Nie było. Trudno. Jutro konkurs indywidualny, tam pokażecie, co potraficie, tak?
- Tak jest, córko trenera! – odpowiedzieli razem skoczkowie, co wywołało mój i taty śmiech.
- Cześć kochanie. – poczułam na policzku ciepły pocałunek, a na brzuchu silne ręce mojego chłopaka.
- Jeszcze raz, gratuluję.
- Gratulacje, Jurij. Wasza drużyna była dziś niepokonana. – mój ojciec podał rękę Tepesowi.
- Dołączamy się do gratulacji! – dodali Niemcy chórkiem i uściskali słoweńskiego skoczka.
- Trenerze, ja mam to samo pytanie, co zawsze. Mogę zabrać Pana córkę do siebie na parę dni?
- Nie zgadzam się. – tata przybrał surowy wyraz twarzy i popatrzył na nas. – W tym roku, to my zabieramy Cię do Austrii, zgoda?
- Z największą przyjemnością. Dziękuję.
- Nie ma za co. – ojciec puścił do mnie oczko, a ja odetchnęłam z ulgą. – To my idziemy do hotelu. Trzymaj się, córcia.
- Paaa! – pomachałam w stronę niemieckiej drużyny, po czym mocno przytuliłam się do Słoweńca.
- Kocham Cię, skarbie. – wyszeptał mi do ucha. – I marzę o Tobie, wiesz?
- Wytrzymaj do jutra. – powiedziałam i delikatnie pocałowałam go w usta.
- Chodźmy już do hotelu. – wziął mnie za rękę i razem ruszyliśmy w stronę tymczasowego miejsca zamieszkania.

Hotel był położony parędziesiąt metrów od Letalnicy. Zbudowany w starym stylu miał swój urok i zawsze lubiłam w nim nocować, podczas wizyt w Planicy. To było pierwsze miejsce, w które zabrał mnie ojciec na zawody Pucharu Świata. A byłam wtedy mała – miałam może pięć lat. Jednak do tej pory jest to dla mnie miejsce magiczne. To tutaj – trzy lata temu – przeżyłam swój pierwszy raz. Z Jurijem, oczywiście. Co roku udawało nam się to powtarzać w Planicy, ale wszystko wskazuje na to, że w tym roku będzie inaczej. Będziemy razem z drużyną niemiecką wracać do Monachium, a potem w drodze do Austrii podrzucimy Andiego Wellingera do domu. 

---------------------------
Tym razem bez prologu, zaczynamy od razu!
Bardzo się cieszę, że mogę Was powitać w Nowym Roku.
I to z czymś całkowicie nowym! :)

Mam nadzieję, że się spodoba!
Od razu informuję, że kolejnej części możecie spodziewać się:
9 stycznia!

Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

P.S. Planowałam nie pisać już na żywych osobach... 
Ale wiecie, po tylu latach nie jest łatwo przestać...

JESZCZE NIE MIAŁEŚ/MIAŁAŚ OKAZJI KORZYSTANIA Z DISQUS? CHCIAŁ(A)BYŚ SKOMENTOWAĆ POSTA? PRZECZYTAJ: WAŻNE INFORMACJE DOT. KOMENTOWANIA.

P.S. Jestem do niczego. Podczas kombinowania przy szablonie usunęłam niechcąco komentarze użytkowników IK01 i Moni usia. Bardzo za to przepraszam! (z dn. 05.01.2015 r.)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz